Sexton Anne

Papierosy, whiskey i szalone kobiety

Być może urodziłam się pełznąc,
Wyklułam, kaszląc podczas długiej zimy,
Czekając na czułe całusy,
I szybkie spełnienia.
Ale koleją rzeczy wcześnie
Poznałam ograniczenia,
Utratę i smród lewatywy.
Około 2 lub 3 lat
Umiałam nie klękać,
Nie rachując, że podłożę ogień tam,
Gdzie nie ma dla kogo szeptać lub umrzeć
Z wyjątkiem lalek pięknych i strasznych.
Gdy już napisałam wiele słów
I utraciłam tak wiele miłości, do tak wielu,
Będąc zarówno kobietą próżną, żarliwą i chciwą,
Widzę bezsens tych starań.
Czyż nie patrzę w te dni w lustro widząc
Jak pijany szczur odwraca oczy?
Czyż nie czuję głodu tak dotkliwie,
Że wolałabym umrzeć niż zmierzyć się wzrokiem?
Klękam jeszcze raz w nadziei,
Że w ostatniej chwili przyjdzie wybawienie.