Shel Silverstein

Przyciąganie

Zamiast się bawić w lin przeciąganie,
Wolę się bawić w przyciąganie.
Zamiast się śmiać i przewracać –
– Sprzyjać, do siebie zwracać,
Gdzie wszyscy się przytulają
I wszyscy wygrywają.

Planeta Mars

Zwyczajny Marsjanin
Ma strój jak Ziemianin.
Te same trzewiki,
te same guziki,
Tyle samo uroku,
tyle samo gracji,
Ma tą samą głowę,
twarz do kontemplacji…
Ale niekoniecznie w tej lokalizacji.

Tam jest niedźwiedź.

Polarny niedźwiedź
w lodówce siedzi
Bo lubi chłód
I karmy w bród.
Swoje siedzenie
Wsadził w jedzenie.
Kosmate łapy
Wetknął do kaszy.
A swoją buzię
Trzyma w arbuzie
A swoje nogi
Spuścił w pierogi.
Gryzie lód,
Wypija miód
I od słodyczy
Okropnie ryczy.
Gdy to się zdarza
To mnie przeraża.
Polarny niedźwiedź
W lodówce siedzi.

Niemożliwe

Słuchaj: „stop” dzieciaku
Słuchaj: „tak jest źle”
Słuchaj „wad” i „braków”
Słuchaj: „nie ma gdzie”
Słuchaj: „nigdy w życiu”
Słuchaj: „niemożliwe”
Teraz słuchaj mnie
Wszystko jest możliwe
Wszystko może zdarzyć się.

Wewnętrzna twarz

Pod moim wierzchnim obliczem
Ukryte lico mam.
Mniej się uśmiecham,
Bardziej milczę,
Lecz bardziej jestem tam.

Zapomniany język

Mówiłem kiedyś w języku kwiatów,
Chwytałem liszek każde słowo,
Skrycie bawiły mnie plotki szpaków,
Dyskutowałem z muchą domową.
Słyszałem wszystkie pytania świerszczy,
I płatków śniegu ostatni wierszyk,
Kiedyś w języku kwiatów mówiłem…
Lecz jak to było? Jak to było?

Bałwan

Pragnąłem jakiejś zmiany
Bym przyjaciela miał
Zrobiłem więc bałwana
Ażeby ze mną spał.
By darzył mnie uczuciem,
Zrobiłem mu poduszkę.
Lecz zeszłej nocy uciekł
I najpierw zmoczył łóżko.

Boa dusiciel

Właśnie połyka mnie smakowicie
Boa dusiciel, boa dusiciel,
Właśnie połyka mnie smakowicie.
Wcale to nie podoba mi się
Ani troszeczkę. Mój Boże drogi,
Gryzie mnie właśnie w palec u nogi.
Mamo kochana,
Jest po kolana,
Rany koguta,
Sięga do uda,
O ja nie mogę,
Jest już w połowie,
Ja się zabiję,
Sięga po szyję,
Och, co za ból…
Łyk, łyk.
Gul, gul.

Brudna buzia

Skąd masz taką brudną buzię
Ubabrany mój łobuzie?
Od czołgania w rzadkim błocie,
Od gryzienia nóg Dorocie,
Od brodzenia w rannej rosie,
Od kopania dziury w nosie,
Od zjedzenia tłustej larwy,
Malowania w groźne barwy,
Od zabawy węglem w prochu,
Od taplania się w rynsztoku,
Od turlania po podkładach,
Przytulania z psem sąsiada,
Od jedzenia jeżyn z krzaka,
Od tarzania się w burakach,
Takiej frajdy i uciechy,
Nie zaznałeś całe wieki.