„Swojej żonie daję moje drugie najlepsze łoże…”
(z testamentu Shakespeare’a)
Pełną planetą było nasze łoże:
ogrodów, zamków, świateł, gór i morza.
W poszukiwaniu pereł w nim nurkował,
polorem gwiazd spadały jego słowa
na te usta; to ciało dziś rym płochy
przy nim, echo, asonans; jego dotyk
Podmiotów, orzeczeń pieszczoty.
Nocą śniłam na łoża białych stronach
jego ręką napisany dla mnie romans
grany czuciem, zapachem i smakiem.
W innym, lepszym łożu ktoś chrapie
dryblując prozę. Słodką miłość w głowie
jak w trumnie obejmuję wdowiej
Jak on mnie w lepszego łoża grobie.